Zaczęło się od uderzenia na wiwat, którym „popisał się” Wilfredo Leon, posyłając piłkę z zagrywki gdzieś wysoko w trybuny. Skończyło wielką fetą w hali Globus im. legendarnego Tomasza Wójtowicza, który zapewne gdzieś tam z nieba patrzył z uśmiechem na to, co działo się w jego ukochanym Lublinie w sobotnie popołudnie. A działa się historia. ]]>
Źródło:: Siatkówka Onet